Wypalenie zawodowe

24.05.2023
wypalenie-zawodowe.jpg

Czy wypalenie istnieje?

Współcześnie coraz większa grupa pracodawców zwraca uwagę na ilościowe i jakościowe pogorszenia stanu psychicznego swoich pracowników. Przekłada się to na funkcjonalność indywidualną pracowników, jak i szerzej pojmowane funkcjonowanie miejsc pracy. W praktyce lekarskiej niestety słyszymy od pacjentów, że subiektywnie postrzegane pogorszenia funkcjonowania, bezpośrednio związane z brakiem zapewnienia odpowiednich warunków pracy bywało lekceważone przez pracodawców. Pracownicy czuli się traktowani przedmiotowo – takie sytuacje, włączając w to mobbing w miejscu pracy również miały i mają miejsce. Należy jednak zwrócić uwagę na pierwszą z ww grup pracodawców, którzy poprzez identyfikację problemu starają się wprowadzać szkolenia/warsztaty prewencyjne i psychoedukacyjne dla swoich pracowników. Takie działania mają na celu prewencję zespołu wypalenia. Nie można jednak jednorazowo stwierdzić, że „problem” dotyczy jedynie pracownika, ponieważ prawdziwa prewencja wymaga zastosowania odpowiednich działań również ze strony pracodawcy. W oparciu o zjawisko wypalenia wiele zakładów stara się zmieniać i dostosowywać model pracy do potrzeb swoich pracowników, taka modernizacja wymaga jednak dialogu opartego na poszanowaniu i obopólnym porozumieniu pracownik-pracodawca.

A tymczasem…

Pierwszym opisanym przypadkiem wypalenia w kulturze współczesnej była napisana w 1960r. powieść autorstwa Grahama Greene’a – „A Burn-out case” (pol. tytuł „Trąd”) Opisuje ona ucieczkę pewnego architekta od swojego aktualnego życia. Dochodzi on do wniosku, że to co jest „nie tak” w jego życiu, to to co go otacza, jego środowisko oraz jego pogoń za pieniędzmi. Odczuwa pustkę, bezcelowość. Postanawia to „zmienić”. Porzuca wszystko i wyjeżdża, a właściwie ucieka w „dzicz” egzotycznych krajów (niejako jak w „Jądrze ciemności” J. Conrada), by odnaleźć sens życia. Problem polega na tym, że przyczyna wypalenia, jak w powieści, ale i w życiu, zawsze jest ta sama. Istnieje w nas, ponieważ nie jesteśmy w stanie uciec od siebie samych. Jednak największą „dziczą” są nasze wewnętrzne poganiacze – rób więcej, pracuj mocniej, prawie już tam jesteś…

Ale czy da się być „tam” i „już” kiedy nie wiadomo, czym jest mistyczne „tam” i niezidentyfikowana jednostka czasu „już”?

Przypadek architekta z „Trądu” jest pierwszym, klinicznie udokumentowanym przypadkiem wypalenia zawodowego. Nasuwa się pytanie: dlaczego kiedyś nie było to problemem, a teraz już jest? Obecne czasy to bum technologiczny. Doszliśmy do pewnej nieprzekraczalnej bariery, gdzie nawet nastolatki nie nadążają za nowymi aplikacjami do komunikowania się ze światem. Ewolucja, która istnieje po to, by nam pomagać – pomaga niejako i tym razem. Daje odpowiedź, jak może wyglądać przedsionek piekła, czyli wypalenie zawodowe. Jest mechanizmem, który zmusza nas do zatrzymania się (nie do wyjazdu za siedem gór i siedem lasów). Obrazuje stan wyczerpania, wysyłając sygnały organizm mówi „STOP”, skoro sami nie potrafimy zwolnić.

Wypalenie istnieje – ale skąd wiadomo, że ma znaczenie kliniczne?

Po pierwsze, w oparciu o udokumentowane i stwierdzone przez klinicystów zjawisko, ale my psychiatrzy rozumiemy, że nie dla wszystkich może być to dowodem. Jest to zjawisko już dość dobrze, pomimo tylu wątpliwości zbadane. Główną role odgrywają tu skale pokazujące czy, a także w jakim nasileniu występuje to zjawisko? Skale diagnostyczne, o których mowa to MBI – Maslach Burnout Inventory autorstwa Christiny Maslach – pionierki w swojej dziedzinie oraz LBQ – Kwestionariusz Wypalenia Zawodowego autorstwa Massimo Santinello. Czynnikami diagnostyki wykorzystywanymi w omawianych skalach, są wyczerpanie emocjonalne oraz skala depersonalizacji, czyli poczucia odrealnienia.

Badanie dotyczące wypalenia u studentów medycyny

W ramach badania przeprowadzonego przez zespół lekarzy i studentów Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w latach 2016-2018 zbadano homogeniczną grupę studentów medycyny w latach akademickich 3-6, którego główną autorką i pomysłodawczynią była lek. Olga Łoza. Czynniki, które zostały zbadane i uwzględnione w badaniu:

  • emocjonalne wyczerpanie,
  • depersonalizacja,
  • satysfakcja z osiągnięć.

Wyniki przerosły nawet nasze najśmielsze oczekiwania. Wszyscy studiowaliśmy, bądź studiujemy medycynę wiemy i „czujemy” na sobie, jak owe studia na nas wpływają. Wyniki jednostkowe nie musiały się jednakże pokrywać z tzw. całościowym odczuwaniem. Co zatem ustalono:
Podczas okresu studiów, z roku na rok rosło wyczerpanie emocjonalne, wyraźniej odczuwalne po każdej sesji egzaminacyjnej. Chociaż satysfakcja z osiągnięć akademickich wykazywała tendencję wzrostową. Z ww. konkluzji wynikałoby zatem, że pomimo, iż studenci medycyny z roku na rok czuli się coraz gorzej, biegli jakby „jeszcze szybciej”. Jak równia pochyła, mechanizm ten obrazuje prostą drogę do rozwoju depresji. Studenci musieli zatem wykształcić u siebie mechanizm, który kompensowałby rosnące wypalenie. Tym mechanizmem okazał się być poziom satysfakcji, uruchamiający dopaminowe pokłady mechanizmów nagrody, a uczestnicy badania „dalej pchali ten wózek”. 

Ale co potem? Potem będzie wszystko – albo nic

Biorąc pod uwagę rezultaty opisanego wyżej badania, wysnuto przyszłościową hipotezę, co do dalszej wzajemnej dynamiki wypalenia – satysfakcji i mechanizmu kompensacyjnego. Wraz z zakończeniem edukacji, studenci będący już lekarzami zostają narażeni na pozbawienie przejściowo działającego mechanizmu kompensacji deficytów emocjonalnych. Kolejne kroki kariery zawodowej wcale nie ułatwiają walki z zespołem wypalenia: staż podyplomowy, rezydentura oraz specjalizacja oznaczają wystawienie młodych lekarzy na szereg kaskadowo postępujących po sobie zjawisk, gdyż pomimo ukończenia studiów z wyróżnieniem, wypalenie dalej drąży i pustoszy emocje. Ryzyko pogłębienia wypalenia jest niemalże dwukrotnie zwiększone, biorąc pod uwagę takie czynniki, jak: zmiana środowiska i stylu pracy, stres związany ze zwiększoną odpowiedzialnością zawodową, długie godziny pracy, co w kulminacji opisanych zjawisk, powoli i systematycznie eksploatuje fizycznie i psychiczne zasoby danej osoby. Nie bez znaczenia jest też niski system wynagrodzenia, różniący się jedynie w przypadku pracy na kilku etatach (co również pochłania czas i energię, a tym samym zabiera siłę na budowanie życia osobistego).

Należy pamiętać, iż zespół wypalenia stanowi swego rodzaju „dzwonek alarmowy”, którego poprzedzać może pracoholizm oraz w efekcie zespół przewlekłego zmęczenia. W pewnej chwili nie lubimy swojej pracy, współpracownicy i rodzina nas drażnią, następuje izolacja jednostki. Wszystkim tym zjawiskom mogą towarzyszyć różnego rodzaju uzależniania od substancji psychoaktywnych, pogłębiających i tak dramatyczny już stan chorego. Na końcu, bądź w trakcie owej „kaskady” wydarzeń może dojść do zaburzeń afektywnych – depresyjnych i lękowych, wtedy już mamy do czynienia z chorobą.

Z poza psychiatrycznego punktu widzenia, przewlekłe zmęczenie i pracoholizm mogą doprowadzić do śmierci poprzez zjawisko na tyle powszechne w Japonii, iż otrzymało ono specjalną nazwę – karoshi – „śmierć z przepracowania”, polegającej na zaburzeniach krążenia, a w konsekwencji niewydolności mięśnia sercowego. Warto wspomnieć, że mieszkańcy Chin biją światowe rekordy w rocznej liczbie samobójstw. Polska zajmuje drugie miejsce. 

Czy istnieją skuteczne środki prewencji?

W prewencji WPP (wypalenie, pracoholizm, przewlekłe zmęczenie) stosowana jest od lat 60 i 70 XX wieku technika Work-Life Balance. Idea ta sugeruje zrównoważenie ilości pracy w stosunku do pozostałych sfer życia jednostki. Znaną i stosowaną powszechnie metodą jest też reguła trzy razy 8 – 8 godzin pracy, 8 godzin czasu dla siebie, 8 godzin snu. Obie koncepcje wydają się być słuszne i zrozumiałe, jednakże należy pamiętać, że prawdziwie korzystne jest poszanowanie praw pracownika, troska o należny i potrzebny czas wypoczynku oraz nieeksploatujący tryb pracy, jak również odpowiednie finansowanie stanowisk pracowniczych. Zasady te należałoby stosować zwłaszcza w przypadku zawodów szczególnie narażonych na wypalenie zawodowe – medycy, prawnicy, pracownicy oświaty.

Leczenie odnosi się tu już do daleko idących konsekwencji zlekceważonego problemu wypalenia – tu potrzebna i ważna jest pomoc lekarza psychiatry. Oczywiście pierwszą linią obrony jesteśmy my sami – zespół wypalenia zawodowego działa skutecznie, gdyż przez długi czas jest w sposób konsekwentny lekceważony zarówno przez chorego, jak i jego otoczenie („Jeśli wciąż pracuję, to wszystko jest ok”). Dlatego tak ważne jest, aby bacznie obserwować samych siebie, to czy się zmieniamy, czy doświadczamy problemów emocjonalnych rzutujących na naszą funkcjonalność życiową, w tym na relacje interpersonalne. W obecnych czasach śmierć z przepracowania, to już nie metafora, a realne zagrożenie – bądźmy zatem ostrożni. 

Ale doktorze, co tak „na już” mogę zrobić?

Pierwszym i najważniejszym krokiem jest zidentyfikowanie problemu, co oznacza osiągnięcie wglądu w nasz problem. Nie od razu musimy mieć umiejętność nazwania owego problemu wypaleniem, ale w tym może pomóc lekarz psychiatra oraz psychoterapeuta. Przy współpracy ze specjalistami powoli możemy nauczyć się zmiany dotychczasowego stylu życia, na które długo sobie nie pozwalaliśmy, wręcz nie akceptowaliśmy wizji innego życia. Wypalenie i pracoholizm przypomina wyścig, z którego nie potrafimy się wyłamać. Spodziewamy się zatem, że również leczenie odbędzie się w trybie ultra przyśpieszonym. A właśnie nie! Leczenie i terapia to proces, w którym zwalniamy obroty, uczymy się że zwolnić jest ok. Uczymy się także wyróżniać inne priorytety, jak np. większa troska o nasze zdrowie psychiczne, dopuszczanie do siebie pomocy bliskich i profesjonalistów. Jest to umiejętność praktykowana i osiągana latami, ale skuteczna i warta zaangażowania. Przede wszystkim to umiejętność oferująca zmianę dotychczasowego stylu życia, zarówno tego na zewnątrz, jak i naszego świata wewnętrznego.

Autor: Olga Łoza

Źródła

Zdjęcie: Image by Freepik

Zobacz także

Czym jest trauma pokoleniowa? Jaki jest jej wpływ na zachowanie i podejmowanie decyzji?
Psychologia

Czym jest trauma pokoleniowa? Jaki jest jej wpływ na zachowanie i podejmowanie decyzji?

„Trauma pokoleniowa” to określenie odnoszące się do pewnych doświadczeń lub przekonań przekazywanych z jednej generacji na drugą, wiążących się z negatywnymi konsekwencjami. W psychologii pojęcie to nazywane jest również traumą transgeneracyjną i ma związek z długotrwałym procesem, a nie z jednorazowymi sytuacjami. Czym dokładnie charakteryzuje się trauma pokoleniowa i jak wpływa na kolejne generacje? Dowiedz się więcej na ten temat.

DDA a związek – jak przeszłość dorosłych dzieci alkoholików wpływa na relacje?
Psychologia

DDA a związek – jak przeszłość dorosłych dzieci alkoholików wpływa na relacje?

Dorosłe dzieci alkoholików, w skrócie DDA, to osoby, które w swoim życiu mogą napotkać wiele różnego rodzaju trudności i problemów, skorelowanych z dzieciństwem oraz z doświadczeniami ze środowiska, w którym wyrastały. Jednym z poważnych problemów jest sposób nawiązywania głębszych relacji, w tym również związków romantycznych oraz przyjaźni. Dowiedz się więcej o tym, jak wygląda budowanie związku z osobami DDA.

Czym jest epizod maniakalny? Jakie są jego objawy i przyczyny?
Psychologia

Czym jest epizod maniakalny? Jakie są jego objawy i przyczyny?

Choć mogłoby się wydawać, że depresja i epizod maniakalny nie mają ze sobą nic wspólnego, to jednak oba te przypadki należą do zaburzeń nastroju. Tak jak epizod depresyjny, epizod maniakalny jest pewnego rodzaju stanem psychologicznym i fizjologicznym, w którym znajduje się pacjent. Co więcej, w większości przypadków występują łącznie – przeplatają się, głównie w ramach choroby afektywnej dwubiegunowej (ChAD), której rozpowszechnienie w skali światowej wynosi 2–5% i występuje zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Przebieg ChAD charakteryzujący się wyłącznie nawrotami manii jest niezwykle rzadki. Większość pacjentów w całościowym przebiegu choroby, niezależnie od jej podtypu, doświadcza więcej epizodów depresyjnych.