Nie czuję instynktu macierzyńskiego. Czy posiadanie dziecka to mój obowiązek?
Każdy instynkt automatycznie kojarzony jest z naturalną, biologicznie zapisaną instrukcją do działania. Wiedza ta nie przyszła do nas w wyniku ćwiczeń czy edukacji, a i tak posługujemy się nią w praktyce bez zastanowienia. To coś jak szósty zmysł, intuicja. W przypadku kwestii macierzyństwa instynkt w potocznym rozumieniu dotyczy potrzeby posiadania dziecka oraz gotowość do oddania się tej roli w pełnym zaangażowaniu. Jednak czy mowa bardziej o realnym, dobrze odczytanym pragnieniu kobiety, czy jednak o oczekiwaniach postawionych przez społeczeństwo i rodzinę wobec niej?
Spis treści
Obowiązek, przymus, czy oczywistość?
Zmniejszająca się ilość rodzących się w Polsce dzieci świadczy między innymi o tym, że młode kobiety przestały postrzegać macierzyństwo w kategoriach przymusu czy oczywistości. Istnieje wiele innych powodów, dla których aktualnie młodzi ludzie odkładają lub rezygnują z posiadania dzieci: nie mają wystarczających zarobków, nie czują się bezpiecznie w swojej sytuacji zawodowej, mają trudności z zakupem mieszkania czy domu. Czasem brak dziecka wynika z sytuacji zdrowotnej partnerów, co może być dla nich bardzo trudne emocjonalnie. Leczenie bezpłodności jest kosztowne, przez co trudno dostępne. Dziś młoda kobieta częściej decyduje się na dziecko później lub świadomie rezygnuje z roli matki, niż pokolenie jej babć czy mamy. Mimo to nadal bardzo powszechne jest oczekiwanie od kobiety, że ona zadeklaruje się głośno wobec rodziny, kiedy będzie starała się ze swoim partnerem o dziecko, a jeżeli tego nie robi, to z jakiego powodu. I te powody bywają dopowiedziane w kuluarach rodzinnych lub sąsiedzkich plotek.
Presja społeczna
Macierzyństwo wciąż uchodzi w społeczeństwie i kulturze za standardowy etap życia kobiety. Bezdzietność określana jest nierzadko mianem wygodnictwa, egoizmu, czy konsumpcjonizmu. Od kobiety, która osiągnęła dorosłość, zdobyła niezależność, wykształcenie, ma stabilną pracę i jest w związku oczekuje się, że jest już gotowa na posiadanie potomstwa. Przez setki lat macierzyństwo było traktowane jako jedyny cel i sens życia kobiet ze względu na biologiczną determinację.
Jednakże w obecnych czasach ludzie decydują się na różne warianty modelu życia, wolą żyć według tak innych (własnych!) schematów, że jednym słusznym rozwiązaniem, pozostaje przyjęcie do wiadomości, że para, która zdecyduje się posiadać dzieci – na pewno to zrobi bez przekonywania ze strony osób trzecich.
Trudności w zaakceptowaniu przez bliskich
Presja dosięga młode kobiety często ze strony ich matek oraz teściowych, czasem babć, które żyły w czasach, gdzie bezdzietność z wyboru była marginalnym zjawiskiem. Dla nich wybór córek czy synowych jest kontrowersyjny i bywa nie do zaakceptowania. Wypowiadają czasem argumenty „Kiedy się zdecydujesz będzie już za późno”, ”kto się tobą kiedyś zajmie”; ”bez dziecka życie jest puste”; „tylko matka jest pełnowartościową kobietą”. Tego rodzaju namowy rozumiane jako wsparcie utrudniają młodej kobiecie zaufać swojemu instynktowi do posiadania lub nieposiadania dziecka, wzbudzają lęk oraz frustrację.
Rodzina natomiast uważa, że jeżeli oni doczekali się dzieci, ich sąsiedzi również, wszyscy wokół mają dzieci, to z córką lub synową na pewno coś jest nie tak, skoro ona tak zwleka, upiera się czy obraża na troskliwe rady starszyzny. Zapewne wiele z tych komentarzy wypowiadanych jest w duchu troski i w najlepszych intencjach, lecz prawda jest taka, że nie ma chyba kobiety, którą przytoczone powyżej argumenty mogłyby zachęcić do posiadania dziecka jeżeli nie miała dotychczas takiego zamiaru. Paradoksalnie pytania kierowane w stronę pary zawierające elementy ciekawości lub namowy, bardziej oddalają i powodują dystans w relacji. Z tymi pytaniami trudno sobie poradzić. Bywają zaskakujące, padają w momentach, gdy rodzina się zbiera przy rodzinnym stole. Jedyna słuszna odpowiedz, jaka powinna wybrzmieć „to nasza sprawa i prosimy Cię o zmianę tematu” wydaje się być niegrzeczna czy nietaktowna. Młoda kobieta, nie chcąc urazić swojej matki prawdą w temacie własnego macierzyństwa pozwala na przekraczanie granic swojej intymności. Decyzja o posiadaniu lub nieposiadaniu dziecka należy tylko do pary ludzi, którzy mieliby rodzicami zostać. Nic nie zostało z obowiązującej jeszcze 50 lat temu narracji o powołaniu kobiety do rodzenia dzieci. Kobiety, które pragną mieć dziecko, nie muszą odczuwać w tym zakresie presji, wynikającej z oczekiwań społeczeństwa. Podejmują tę decyzję w oparciu o swoje wewnętrzne emocje, gotowość, potrzebę. Możliwość swobodnego decydowania o byciu mamą, tym samym może przekładać się na poczucie spełnienia i szczęścia w tej roli, z perspektywą, że nie jest to jedyna rola którą tej kobiecie przyjdzie odegrać.
Wybór czy obowiązek?
Wokół macierzyństwa narosło wiele mitów. Że kiedy masz dziecko, musisz być szczęśliwa w tej roli, a już na pewno nigdy nie wolno Ci żałować decyzji o dziecku.
Tymczasem im większa presja społeczna, zobowiązanie do wpisanej w bieg życia kobiecego roli-matki – tym większe napięcie towarzyszy kobiecie, od której oczekuje się deklaracji i automatycznego pragnienia urodzenia dziecka. Mowa tutaj o zobowiązaniu i odpowiedzialności na zawsze. Urodzenie dziecka z pewnością zalicza się do zdarzeń kryzysowych w życiu każdej rodziny. Tak, kryzysowych! Dotychczas ustalone role, obowiązki, rytm życia dwojga ludzi wywraca się do góry nogami. Zwłaszcza, gdy jest to pierwsze dziecko w rodzinie. W tym miejscu można podważyć istnienie fenomenu instynktu macierzyńskiego – młoda, świeżo upieczona matka nie posiada odpowiedniej wiedzy i umiejętności niezbędnych do opieki nad noworodkiem, natychmiastowego odnalezienia się w tych czynnościach i emocjach. Jest być może przerażona poczuciem odpowiedzialności i własną bezradnością. Ewolucja w tę instynktowną zdolność widzenia, czego potrzebuje potomstwo wyposażyła inne ssaki, lecz nie człowieka. Wobec tego zanim macierzyństwo zacznie sprawiać przyjemność i dawać spełnienie rodzicom, musza oni nauczyć się funkcjonować w tych nowych, wymagających warunkach: wspierać się, być dla sobie pomocnymi, wyrozumiałym i nieoceniającymi. Ale najpierw potrafić być rodziną dwuosobową. Nie parą, którą dziecko ma scalić i nadać status pełnej komórki społecznej. A dwuosobowa rodziną, która wciąż budzi zdziwienie.
W obliczu tak silnej determinanty, która mówi: „jeśli jesteś kobietą, powinnaś na którymś etapie życia dać życie nowemu człowiekowi”, nie ma nic rozsądniejszego od podjęcia tej decyzji tylko w oparciu o potrzeby, plany, zamiary swoje i partnera. Posiadanie dziecka, by „dziadkowie i ciocie” przestali naciskać i pytać może okazać się krzywdą dla kobiety i jej dziecka. Każde dziecko ma prawo trafić pod skrzydła prawdziwie oczekujących i gotowych rodziców czy opiekunów. Kobieta zostająca matką w wyniku ulegania namowom z zewnątrz – będzie nieszczęśliwa, w poczuciu winy i utraty możliwości realizacji innych ścieżek życia.
Autorka: Dzikowska Monika