Czym jest sharenting? Jakie stwarza zagrożenia?
Termin sharenting powstał w wyniku połączenia dwóch angielskich słów: share (udostępniać, dzielić się) oraz parenting (rodzicielstwo). Rodzice praktykujący sharenting regularnie publikują w internecie (szczególnie w mediach społecznościowych) zdjęcia, filmy oraz inne treści dotyczące ich dzieci (np. informacje o ocenach szkolnych, hobby, ulubionych posiłkach, danych osobistych, miejscach pobytu).
Spis treści
Jakie są rodzaje sharentingu?
Wśród rodzajów sharentingu można wymienić:
- Oversharenting to zjawisko nadmiernego dzielenia się szczegółami z życia dziecka (często bardzo intymnymi, dotyczącymi np. czynności pielęgnacyjnych, kąpieli).
- Prenatal sharenting jest odmianą oversharentingu i odnosi się do publikowania w sieci dokładnego przebiegu ciąży (w tym wyników obrazowych badań prenatalnych), relacjonowania etapów wyposażania pokoju dziecięcego itp.
- Commercial sharenting odnosi się do publikowania wizerunku dziecka w celu czerpania korzyści materialnych (pieniądze, barter).
- Zdarza się, że rodzice nieświadomie lub z premedytacją zamieszczają w sieci materiały, które upokarzają lub zawstydzają ich potomstwo (np. płacz, niepowodzenia, złe samopoczucie w czasie choroby, kompromitujący wygląd, odbywanie kary, doświadczanie przemocy). Takie zjawisko to tzw. parental trolling (ang. parental - rodzicielski, ang. trolling - antyspołeczne, szkodliwe, kontrowersyjne zachowanie internautów, mające na celu sprowokowania, ośmieszenia lub obrażania innych osób).
Sprawdź: Psycholog dziecięcy
Skala zjawiska sharentingu w Polsce
Dane pochodzące z pierwszego ogólnopolskiego raportu o udostępnianiu wizerunku dzieci w sieci Sharenting po polsku, czyli ile dzieci wpadło do sieci? (Bierca, Wysocka-Świtała, 2019) przeprowadzone na zlecenie Clue PR są alarmujące. Okazuje się, że 40% polskich rodziców publikuje w mediach społecznościowych materiały dokumentujące dorastanie swoich dzieci i zdecydowana większość z nich (81%) ma pozytywny lub neutralny stosunek do sharentingu. 42% rodziców udostępnia zdjęcia dzieci szerszej grupie osób (rodzinie i znajomym, do 200 odbiorców), a 20% spośród nich udostępnia zdjęcia dalszym znajomym i nieznajomym (ponad 200 odbiorców). Tylko 25% rodziców pyta dziecko o zgodę przed publikacją ich zdjęć w sieci, a 57% jest zdania, że to rodzic decyduje o prywatności swojego potomstwa.
Na ogół sharenting jest formą wyrażenia rodzicielskiej dumy (65%) oraz sposobem dzielenia się informacjami z bliskimi osobami (57%), jednak 9% rodziców korzysta z niego, aby ukazać trudy wychowania dziecka, 10% powiela zachowanie obserwowane u innych użytkowników, a 5% robi to dla zabawy. Ponad połowa rodziców (61%) publikuje w sieci zdjęcie lub film z udziałem swojego dziecka przynajmniej raz w miesiącu, a 21% robi to raz w tygodniu lub częściej. W skali roku rodzice udostępniają średnio aż 72 zdjęcia i 24 filmiki. Najczęściej treści dotyczą ważnych wydarzeń z życia dziecka (np. urodziny, koniec roku szkolnego, różnego rodzaju osiągnięcia) lub codziennych sytuacji (np. jedzenie posiłku, spacer, zabawa), jednak aż 30% materiałów przedstawia okoliczności lub zachowania dziecka, które zostały uznane przez rodziców za zabawne.
Przeczytaj: Jak Internet wpływa na rozwój dzieci?
Zagrożenia
Bezrefleksyjny sharenting (szczególnie prowadzony na dużą skalę) niesie ze sobą szereg niebezpieczeństw, na które rodzice narażają swoje dzieci, także w ich dorosłym życiu. Nierzadko zabawne lub kompromitujące zdjęcie dziecka staje się tzw. memem internetowym (obrazkiem o charakterze humorystycznym, do którego można dodać dowolny podpis, kontekst i rozpowszechniać na niezliczonej ilości stron), a filmiki z udziałem dziecka mogą stać się viralowe (mogą wzbudzać duże zainteresowanie, być szybko rozpowszechniane i trafiać do ogromnej liczby odbiorców w krótkim czasie).
Całkowite usunięcie z internetu materiału, który zdobył dużą popularność wśród internautów, jest praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę, z jaką łatwością się je edytuje, tworzy kopie i jak wiele osób ma do nich dostęp. Łatka śmiesznej postaci z internetu potrafi być bardzo krzywdząca i przylgnąć do człowieka na całe lata. Materiały przedstawiające wizerunek dziecka mogą spotkać się nie tylko z żartobliwymi komentarzami, ale także z falą internetowej agresji (tzw. hejt), która może zagrozić jego kondycji psychofizycznej (np. znacząco obniżyć samoocenę, spowodować depresję lub utrudnić nawiązywanie relacji interpersonalnych). Im większej liczbie osób udostępniamy wizerunek naszego dziecka, tym większe ryzyko ponosimy. Włączenie ustawień prywatności profilu w mediach społecznościowych nie gwarantuje, że ktoś z naszych facebookowych znajomych czy instagramowych followersów nie skopiuje tych treści i nie umieści ich w miejscu dostępnym dla wszystkich internautów.
Rodzice powinni mieć świadomość, że sharenting może stanowić pożywkę dla osób o zaburzonych preferencjach seksualnych. Osoby o zainteresowaniach pedofilskich bardzo często przeglądają media społecznościowe w poszukiwaniu roznegliżowanych zdjęć dzieci w
okresie przedpokwitaniowym lub we wczesnej fazie pokwitania. Zapisane przez nich zdjęcia są gromadzone, rozpowszechniane i nierzadko sprzedawane. Coraz większą popularność zyskują darmowe aplikacje NCII (ang. non-consensual intimate imagery - obrazy o charakterze intymnym wykonane lub pozyskane bez zgody), w których algorytmy sztucznej inteligencji analizują przesłane zdjęcie danej osoby w ubraniu i generują nową wersję obrazu, na której sfotografowana postać jest naga.
Przerobione zdjęcia są bardzo realistyczne, użytkownik może je dodatkowo modyfikować, np. zmienić odcień skóry. Obróbka zdjęć jest bardzo szybka, a efekty pracy AI można zapisać na dowolnym nośniku lub skorzystać z opcji bezpośredniego udostępniania na mediach społecznościowych, lub stronach z treściami pornograficznymi. Niektóre aplikacje tego typu umożliwiają także edycję filmów. Przerobione zdjęcie osoby nieletniej może np. posłużyć do cyberprzemocy (ang. cyberbullying), przemocy rówieśniczej (ang. bullying) czy szantażu na tle seksualnym (ang. sextortion) w celu uzyskania kolejnych, tym razem prawdziwych, roznegliżowanych zdjęć lub określonych korzyści, np. materialnych.
Równie niepokojącym zjawiskiem połączonym z sharentingiem jest tzw. baby role play (cyfrowy kidnaping) polegający na kradzieży wizerunku dziecka w celu stworzenia całkowicie nowej tożsamości (imię, nazwisko, miejsce zamieszkania, wiek, zainteresowania itp.). Takiej kradzieży dokonują osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne i/lub posiadające zaburzone preferencje seksualne. Cyfrowy kidnaper może w sieci podawać się za rodzica, podszywać się pod dziecko, aby zdobyć zaufanie nieletnich internautów lub publikować na fałszywym profilu treści o charakterze seksualnym i gromadzić wokół niego społeczność pedofili. Instagramowe hasztagi: #babyrp, #kidrp, #adoptionrp, #orphanrp świadczą o popularności wykorzystywania zdjęć dzieci do takiego procederu.
Ostatnim zagrożeniem, o którym warto wspomnieć, jest wpływ nieprzemyślanego, nadmiernego sharentingu na to, jak dziecko może postrzegać swoją prywatność w internecie. Dziecko niepytane przez rodziców o zgodę na publikację może uznać, że nie ma prawa do jego ochrony i będzie akceptować jego naruszenie ze strony innych osób. Nie zdając sobie sprawy z potencjalnych zagrożeń, może naśladować zachowanie rodziców i udostępniać osobiste informacje i zdjęcia w mediach społecznościowych oraz z mniejszą rezerwą podchodzić do kontaktów zapośredniczonych przez internet.
Sharenting a polskie prawo
Według art. 47 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. Wizerunek dziecka jest w Polsce chroniony na podstawie przepisów zawartych w Kodeksie cywilnym (art. 23), w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych (art. 81 ust. 1) oraz w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym (art. 87 oraz art. 95). W świetle polskiego prawa dzieci nie mają pełnej zdolności do czynności prawnych i to rodzice w ich imieniu udzielają wszelkich zgód na wykorzystanie ich wizerunku. Rodzice są zobowiązani do tego, aby zawsze działać na korzyść dziecka i nie naruszać jego dobra.
Zobacz także: Wpływ rodziców na osobowość dziecka
Kilka wskazówek dotyczących rozważnego sharentingu
Przed opublikowaniem w sieci materiałów zawierających wizerunek dziecka zawsze należy zastanowić się:
1. czy nie naruszamy prywatności i godności dziecka,
2. czy nie wpływamy w negatywny sposób na cyfrową tożsamość dziecka, która może mieć wpływ na jego funkcjonowanie (np. zawodowe) w dorosłym życiu,
3. czy dziecko akceptuje te treści, nie jest zaniepokojone, zawstydzone, zdenerwowane, czy nie obawia się niewłaściwego odbioru tych materiałów (np. przez rówieśników),
4. czy nie zagrażamy bezpieczeństwu dziecka (w sieci i w realnym życiu), podając zbyt szczegółowe informacje (np. adres szkoły),
5. czy mamy wystarczające zaufanie do odbiorców (jak dobrze ich znamy?),
6. czy regularnie sprawdzamy i aktualizujemy ustawienia prywatności na naszych kontach w mediach społecznościowych,
7. czy nasza motywacja jest właściwa i nie służy chęci zdobycia określonych korzyści (pieniędzy, popularności) kosztem dziecka.
Autor: Ewa Aniołowicz-Piedziewicz, psycholog, psychoseksuolog